blog Chmurki eu – Jak zostać pilotem samolotu?

Budowa nalotu: Okęcie w czasach pandemii

Rzecz miała miejsce na przełomie kwietnia i maja… Próbując doszukać się jakichś pozytywów w tym trudnym paniczno-pandemicznym czasie pomyślałem sobie, że skoro ruch mniejszy, to jest dobra okazja, żeby wyrwać się w chmurki i odwiedzić największe lotnisko w Polsce.

Na Okęciu general aviation (co w pełni zrozumiałe) nie zawsze jest mile widziane, bo przecież przy dużym ruchu i startach oraz lądowaniach co minutę-dwie, takie małe i wolne samolociki powodują wiele zamieszania.

Nie jest rzadkością, że dostajemy kilkunastominutowy holding w pobliżu lotniska. Potem czekamy na swoje „pięć minut” i z nakazem sprawnego, jak najszybszego zrobienia low-passa musimy po chwili odbijać w bok. Wszystko po to, żeby zrobić miejsce dla jakiegoś Boeinga czy Airbusa niebezpiecznie zbliżającego się do naszego ogona.

Dlatego nikomu nie należy się dziwić, że „widzimisię” pilotów małych samolotów, którzy nie lądują na Chopin Airport a przylecieli tylko popyrkać nad pasem, obejrzeć świat z góry i sprawić trochę zamieszania nie jest czymś super-pożądanym przez zapracowanych kontrolerów. Żeby była jasność – piszę te słowa bez cienia ironii.

Normalnie na Okęciu nikt nie spyta: jeden low-pass, czy może więcej? Tego dnia było to możliwe 🙂 fot. chmurki.eu

Jednak przedstawiona powyżej sytuacja ma miejsce w czasach „normalnych”. A że do normalności nam jeszcze trochę brakuje to ruch pasażerski jest znikomy.

Postanowiłem wstrzelić się w tę wyrwę i udać się Cessną w stronę Okęcia. Pierwszy raz, zatem trochę tremy i trochę analizy wszelkich procedur.

Procedury skomplikowane nie są, ale parę stron do przeczytania w AIP jest. Oprócz standardów zawsze warto zaznajomić się z procedurami awaryjnymi – np. co zrobimy w przypadku awarii radia.

A wracając do standardowych, co najważniejsze: podchodzić można tylko od Zachodu (punkty VFR Alpha – Romeo – X-Ray – Whiskey).

Po drugie, odloty również odbywają się w tę samą stronę. Dla mnie ten zapis był nie do końca zrozumiały, w związku z czym zaplanowałem podejście od strony centrum i dalej ze wschodu (Zulu – November – Oscar – Echo). Plan lotu złożyłem (przy locie na lotnisko kontrolowane złożenie planu lotu jest obowiązkowe) właśnie na taką trasę, ale został on odrzucony/zmodyfikowany już po starcie.

Oprócz Okęcia czekało na mnie tego dnia jeszcze kilka nowości. Pierwszy raz leciałem w podzielonej przestrzeni FIS Warszawa. Szczegóły tutaj. Trasa była zaplanowana tak, że nie musiałem żegnać się z Warszawa Informacja i witać z Warszawa Informacja na innej częstotliwości, więc zbytnio się tym nie przejmowałem.

Ponadto pierwszy raz miałem lecieć Cessną 150, czyli starszą siostrą Cessny 152. Różnic wielu nie ma, konstrukcja praktycznie ta sama, jedna większa różnica to sposób wysuwania klap (chowa się tak samo).

Poza tym korzystałem z usług ekipy FlyPoland. W związku z tym najpierw musiałem przejść krótki check-ride, żeby udowodnić, że w trakcie swoich 75 godzin nalotu udało mi się jako-tako nauczyć latać, a chłopaki mają pewność, że oddają swój samolot w dobre ręce.

„Jazdę próbną” udało się zaliczyć po wykonaniu dwóch kręgów w Milewie (EPMX), po czym mogłem zmienić pasażera-testera na umówioną wcześniej pasażerkę i ruszyć w trasę.

Po starcie z Milewa pierwszy ważniejszy punkt to Pułtusk; fot. chmurki.eu

Trasa przedstawiała się następująco: Pułtusk, potem przelot wzdłuż Wisły, Starówka i Narodowy z lotu ptaka/Cessny, niski przelot na Okęciu, odlot w stronę zachodnią i dalej dookoła Puszczy Kampinoskiej, a od Wyszogrodu już prosto Milewa.

Jak już wspomniałem, trzeba było zmodyfikować plany, ale Pułtusk i tak został zaliczony. Potem nad Zalewem Zegrzyńskim musieliśmy jakoś oblecieć Warszawę.

Opcje dwie: albo przez Babice albo przez CTR Modlina. Trzeciej, czyli oblotu CTR-ów w ogóle nie brałem pod uwagę. Babice też omijam dość szerokim łukiem (choć akurat z powodu pandemii w tym czasie też raczej byłoby spokojnie), więc postanowiłem odwiedzić dobrze znany mi Modlin.

EPMO niby znane, ale tym razem ruch jak w Rzymie (nigdy nie byłem w Rzymie 😉 ). Odlot jakiegoś B737, na podejściu dwa lekkie samoloty, jeden w holdingu na północ od lotniska, ktoś wylatuje z przestrzeni kontrolowanej w naszą stronę, my chcemy z tej samej strony w nią wlecieć.

Na wieży pełne ręce roboty! Na szczęście my tylko południowym skrajem przechodzimy przez punkty Uniform – Victor i kierujemy się na Quebec delektując się widoczkami na wijącą się pod nami Wisłę.

Widoczki fajne, powietrze spokojne, to i mina uśmiechnięta 🙂 fot. chmurki.eu

Po moście w Wyszogrodzie (punkt Quebec) i minięciu Sochaczewa robi się na chwilę mniej ciekawie. Gdzieś tam majaczy Kampinos, ale generalnie to nuda jeśli chodzi o widoki… Błonie, Grodzisk Mazowiecki i Nadarzyn to nie Trójmiasto czy Zakopane, więc fajerwerków nie ma co oczekiwać 😉

Skupiam się tylko na tym, żeby lecieć dokładnie po punktach i analizuję co za chwilę się wydarzy. Biorąc pod uwagę dzisiejszy wiatr, to pewnie po zgłoszeniu na Okęcie Tower dostanę lewy krąg do pasa 33, odbiję na wysokości wieży kontrolnej i zrobię eleganckie podejście.

Po paru chwilach okazuje się, że dokładnie to samo słyszę w słuchawkach. Powtarzam co usłyszałem od kontrolerki i lecę w zadanym kierunku.

Widać, że na OKC spory luz, słyszę nawet pytanie czy ten low-pass to będzie tylko jeden czy może chcę więcej 🙂 Jeden wystarcza. Odbijamy w stronę wieży, potem kolejne punkty i po paru minutach żegnamy się z częstotliwością Wieży ponownie witając FIS Warszawa.

Potem już tylko powrót do Milewa wspomnianą wcześniej traską. W Milewie podejście z prostej do pasa 36, a pod hangarem czekali na nas już kolejni wynajmujący Cessnę. Wymieniliśmy parę uwag przy tankowaniu samolotu i wypisywaniu dokumentów i oni ruszyli w górę, a my do domu.

PODSUMOWANIE

Zaliczyłem kolejny super przyjemny lotniczy dzień. Mój nalot powiększył się o następne 3 godziny. Odwiedziłem największe lotnisko pasażerskie w Polsce.

Podzieliłem się pasją z dzielną i sympatyczną pasażerką, która specjalnie w tym celu pokonała samochodem ponad 200 kilometrów w jedną stronę (pełen respekt za determinację! 🙂 ).

Sprawdziłem opcję wynajmu C150 we FlyPoland i z czystym sumieniem mogę polecić samoloty (niedawno powiększyli flotę o drugą Cessnę) Maćka i Michała.

Poczułem też atmosferę małego lotniska – Milewo to super miejsce dla fanów awiacji: blisko do Warszawy, niedaleko na Mazury. A na miejscu cisza, spokój, dobry klimat… Czego chcieć więcej?

Jeżeli masz pytania dotyczące budowy nalotu, pisz na mój adres mailowy lukasoxygen @ gmail . com lub zadaj pytanie w komentarzu. Chętnie pomogę!

Milewo ma swój klimat! fot. chmurki.eu

2 thoughts on “Budowa nalotu: Okęcie w czasach pandemii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *