Lotnicze gadżety należą do najdroższych spośród wszystkich znanych mi gadżetów. Wyobraźcie sobie identyczne portfele: jeden z wyhaftowanym logo Dacii, a drugi z logo Ferrari.
Który będzie droższy? Nie trzeba odpowiadać. I właśnie to samo dzieje się ze sprzętem dla lotników.
Zwykła torba kosztuje 100 złotych. Taka sama torba, ale ze złotym haftem PILOT oraz ze skrzydełkami w tym samym kolorze będzie kosztowała 500 złotych. Wszystko dzięki „specjalnym” przegródkom na dokumenty samolotu, plan lotu, miejsce na słuchawki, itd.
Matematyczny kątomierz kosztuje 2 złote. Całkiem podobny „lotniczy” kosztuje 20-40 złotych. Na szczęście, raz na jakiś czas, pojawiają się odstępstwa od reguły.
O mapie
Jednym z takich odstępstw jest lotnicza mapa zdrapka, o której chcę napisać. Jest to mapa naszego kraju na arkuszu o wymiarach 60 x 75 cm. Tyle, że zamiast Kołobrzegu można znaleźć tam EPKG. Zamiast Nowego Targu – EPNT.
Nie znajdziemy natomiast Bolesławca, Sochaczewa czy Ełku, mimo że jest dużo mniejsze Skępe, Stawiska czy Trzebielino. Dlaczego? Ano dlatego, że na mapę zostały naniesione wszystkie ważniejsze lotniska w Polsce i duża część dostępnych lądowisk.
Nie liczyłem, ale autor podaje, że arkusz zawiera aż 298 większych bądź mniejszych lotniczych miejscówek.
Całość pokryta sreberkiem, które z pewnością jest kolorem dobrze znanym bywalcom punktów Lotto. Lub wszystkim próbującym szczęścia w loteriach Lidla, Biedronki, itp.
Jak korzystać z mapy?
Instrukcja obsługi mapy jest niebywale prosta: zaliczone lądowanie / low pass w danym miejscu = zdrapany fragment mapy. I tak do momentu, aż ostatnia cząstka srebrnego materiału zniknie z arkusza 🙂 Sprawdziłem: drapanie jest całkiem spoko! Wracają też niektóre wspomnienia z poszczególnych wycieczek. Np., „drapiąc” napis Szymany przywołuję sobie relację o trochę kontrolowanym lotnisku.
Mapa jest o tyle fajna, że służy nie tylko chwaleniu się swoim znajomym z wizyty w Kikitach, Bagiczu czy Przylepie. Daje też pogląd na to gdzie nas jeszcze nie było i może być świetną pomocą jeśli chodzi o planowanie kolejnych lotniczych eskapad.
Dodatkowy plus należy się za fakt, że oprócz nazwy miejsca można też zaobserwować kierunki pasa lotnisk posiadających kod ICAO, a także rozróżnienie pomiędzy pasami betonowymi lub asfaltowymi (czarna linia) a trawiastymi (zielona linia).
O autorze
Mapę przygotował i kolportuje Wojtek Ender. Wojtek jest pilotem z licencją PPL oraz z aspiracjami na kontynuację szkolenia.
„Załapał się” na pierwszy rok pilotażu na rzeszowskiej uczelni i należy trzymać kciuki, aby mu się tam wiodło. Bo jest to sympatyczny młody facet, który miał super pomysł na niecodzienny lotniczy gadżet, który nie jest super-drogi tylko ze względu na przedrostek „lotniczy” w nazwie.
A wpadł na ten pomysł siedząc sobie na kanapie i wpatrując się w „klasyczną” wersję mapy-zdrapki. W pewnym momencie pomyślał sobie: „czemu by nie zrobić takiej mapy Polski dla samolociarzy?”.
Pomysł przekuł w produkt, który jest dostępny w przystępnej cenie: 70 złotych. Wojtka można znaleźć na Facebooku, a dla niefejsbukowych mogę ew. zdobyć namiary gdyby była taka potrzeba.
Gdy ktoś ostatecznie zdecyduje się na zakup, autor mapy wysyła ją w solidnej tubie, co pozwala na bezpieczne dotarcie przedmiotu do adresata. Ja akurat zdecydowałem się odebrać ją osobiście na warszawskich Bielanach.
Mapa zawiera prawdopodobnie wszystkie ważne lotniczo miejsca w naszym kraju.
Wady
Wady? Może dizajn mógłby być bardziej „fancy”, ale to kwestia gustu. Mnie się podoba, choć Żona twierdzi że mogłaby być ładniejsza jeśli chodzi o dobór kolorów 🙂
I jedna błahostka, którą pewnie nie wszyscy zauważą: brakuje granicy litewsko-białoruskiej. Ja żadnych poważnych wad nie dostrzegam. Pod dyskusję poddałbym jedynie zaznaczenie (obecnie jego brak) lotnisk wojskowych.
Podsumowanie
Podoba mi się pomysł, jego realizacja, a ostatecznie również cena. Jest to sympatyczny i całkiem niedrogi prezent dla każdego pilota.
Bo nie oszukujmy się. Jeśli chcesz kupić lotnikowi jakiś branżowy prezent (i nie będzie to model do sklejania lub książka), to musisz zapłacić dużo więcej 🙂
Zdrapywanie kolejnych lokalizacji zajęło mi kilkanaście minut. Po tym czasie odsłoniła mi się wizja tego co już w swojej „karierze” odwiedziłem.
Szybko określiłem też kilka kolejnych destynacji, bo jak już wspomniałem wcześniej, mapa może stanowić inspirację do kolejnych lotniczych wycieczek. Efekty tych inspiracji powinniście poznać jeszcze tej jesieni 😉
Ps. Nie mam żadnych korzyści z polecania tego produktu. Może poza własną satysfakcją. Poza tym uważam, że warto wspierać takie inicjatywy. Dlatego o tym piszę.