blog Chmurki eu – Jak zostać pilotem samolotu?

W 30 miesięcy do setki

Bugatti Veyron do „setki” przyspiesza w 2,5 sekundy. Szkolenie lotnicze nie ma jednak wiele wspólnego z Bugatti, zatem idzie troszkę wolniej. Jakie tempo udało mi się osiągnąć?

Pierwszy lot z instruktorem w ramach kursu PPL(a) odbyłem w listopadzie 2018 roku. Oznacza to ni mniej ni więcej, niż około 30 miesięcy od momentu, kiedy zasiadłem po raz pierwszy za sterami.

W ostatnim tygodniu kwietnia 2021, tuż przed „majówką”, udało mi się przekroczyć magiczną liczbę 100 godzin spędzonych w kokpicie. Był to głównie kokpit Cessny 152, ale również C150 oraz C172. Latałem najczęściej z Modlina, ale także z niedalekiego Milewa, a kilka godzin zanotowałem na brytyjskim niebie.

szkolenie lotnicze
fot. chmurki.eu

W 100 godzinach udało się wystartować i wylądować 236 razy w dzień i 30 razy w nocy. Mój nalot jako dowódcy statku powietrznego wyniósł 56 godzin i 51 minut (w reszcie lotów funkcję dowódcy sprawował instruktor).

Trzykrotnie sprawiłem moim pasażerom niespodziankę urodzinową. Oprócz „urodzinowych” lotów, miałem też okazję polatać z kilkorgiem znajomych i za każdą wspólną minutę w kokpicie bardzo Wam dziękuję 🙂

Ponadto poznałem sporo wspaniałych osób ze środowiska. To świetnie spędzony czas i nie żałuję ani trochę decyzji o podjęciu szkolenia. Nawet w obliczu załamania na rynku lotniczym…

Czy szkolenie mogło przebiegać szybciej?

Na pewno dało się „urwać” kilka miesięcy. Po części spowolnienie powodowała „pandemia”, po części, pragnienie oderwania się od nauki do ATPL(a) choćby na parę tygodni.

Nie wystrzegłem się też kilku błędów logistyczno-taktycznych, które nieco wydłużyły szkolenie. Niemniej uważam, że każdy z tych momentów był potrzebny i jestem zadowolony z miejsca, w którym jestem obecnie.

Jak również ze zgromadzonej wiedzy i doświadczenia. Pamiętaj, że każdy ma swoje indywidualne tempo i nie ma co się porównywać do innych.

szkolenie lotnicze
fot. chmurki.eu

Już po bezpiecznej stronie?

Jest sporo badań mówiących o tym, że piloci najczęściej są ofiarami wypadków, gdy ich nalot wynosi od 50 do 100 godzin. To taki czas, gdy pilotowi wydaje się, że wie już wystarczająco dużo, żeby latać.

Najczęściej wystarcza to do wpakowania się w kłopoty. Oczywiście, wypadki zdarzają się niezwykle rzadko, ale przez całe lotnicze życie jesteśmy szkoleni jak im zapobiegać lub co robić gdy znajdziemy się w niebezpieczeństwie.

A u mnie na liczniku już ponad 100 godzin. Czy to oznacza, że ja jestem już bezpieczny? Gwarancji bezpieczeństwa nigdy nie mamy, nawet całe życie siedząc w domu 😉 a co dopiero lecąc gdzieś jednosilnikowym samolotem.

Ile trwa szkolenie lotnicze?

Nieco prześmiewczo pisałem o swoich myślach sprzed listopada 2018 roku tutaj. Wyjaśniałem również, dlaczego moje szkolenie lotnicze trwa dłużej niż bym przypuszczał.

Konkluzja, co do której nadal jestem przekonany, jest taka, że to bardzo dobrze. Potrzebowałem czasu, aby zdobyta wiedza i umiejętności się „ułożyły”.

fot. chmurki.eu

Co dalej?

Prawdopodobnie najbardziej żmudny krok już za mną. Chodzi mianowicie o egzaminy teoretyczne do ATPL(a), które udało mi się zakończyć w kwietniu.

Dlaczego to takie ważne? Poświęcę temu osobny wpis, już wkrótce. Teraz szkolenie nabierze rumieńców. Jestem praktycznie dogadany, aby rozpocząć kurs IR (Instrument Rating), a w perspektywie są już kolejne.

Jakie to kursy? O ścieżce do kokpitu samolotu transportowego możesz poczytać tutaj. Równolegle będę zdobywał doświadczenie budując nalot, bo jak się okazuje, praktycznie każda godzina za sterami na tym etapie czegoś uczy. Trzymaj kciuki i zaglądaj na bloga 🙂

Ps. Jeśli chodzi o badania wypadków w odniesieniu do liczby wylatanych godzin efekty zależą od użytej metodologii. FAA (amerykański urząd lotniczy) opublikowało ciekawy artykuł, w którym autorzy dowodzą, że wypadków wśród „świeżaków” (50-300 godzin) jest dużo, bo po prostu takich pilotów jest najwięcej.

Przyjmując inną metodologię, procent „wypadkowości” rozkłada się dużo mniej regularnie. Szczegóły tutaj: https://www.faa.gov/data_research/research/med_humanfacs/oamtechreports/2010s/media/201503.pdf

3 thoughts on “W 30 miesięcy do setki

  1. No gites.
    Zazdroszczę punktu w którym jesteś, sam zaczynam lada moment teorię PPL.
    Więc i największa zabawa przede mną w sumie. O ATPLu raczej nie myślę, chyba że mi się w głowie zakręci.

  2. … za szybko wysłałem komcia.
    Kontynuując:
    Na razie przekopuję blogi takie jak Twój, żeby choć trochę się przygotować mentalnie i przemyśleć logistykę nadchodzących miesięcy.

    1. Logistyka jest ważna, ale najważniejsza jest pokora i chęć zdobywania wiedzy. Teoria do PPL-ki jest dość prosta jeśli chodzi o „zakuć, zdać, zapomnieć”. Ale warto wiedzę pielęgnować i rozwijać, nie tylko zaliczyć. To przekłada się na jakość szkolenia, na to ile z niego wyciągniesz, a w konsekwencji na Twoje bezpieczeństwo. Trzymam kciuki, zaglądaj tutaj i dawaj znać jak Ci idzie 🙂 A jak będziesz miał pytania, to śmiało pisz. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *