Poprzedni wpis traktował o tym, co było. Teraz trochę o tym co będzie. A przynajmniej o tym, co chciałbym, żeby nastąpiło. O ile nadrzędny cel jest raczej dość nudny, mało spektakularny i mało widowiskowy, to mam kilka pomysłów jak dalej rozwijać swój pilotaż nie idąc po najmniejszej linii oporu. A dodać należy, że „byle łatwiej” i „byle szybciej” do kokpitu samolotu liniowego to dość popularny ostatnio trend.
Choć oczywiście chcę trzymać się z dala od bylejakości to nie będę opowiadał bajek, bo mnie również zależy, żeby szybko przebrnąć przez szkolenie. Dlatego cel nr 1 to
ZDAĆ EGZAMINY TEORETYCZNE ATPL
Zaliczając teorię, otwieram sobie drogę do kilku kolejnych kursów praktycznych. Temat egzaminów przewija się praktycznie cały czas (więcej o szkoleniu tutaj), ale cóż zrobić, skoro ostatnio mówię i myślę praktycznie tylko o tym… W skrócie: od rozpoczęcia pierwszego egzaminu mam 18 miesięcy, w nich maksymalnie sześć sesji (sesja trwa dwa tygodnie każdego miesiąca), 14 przedmiotów do zdania i maksymalnie trzy powtórki jednego przedmiotu. W jednej sesji można próbować zaliczyć dany przedmiot tylko raz. Jeżeli się nie uda, trzeba czekać do kolejnej.
Plan jest taki, żeby zdać wszystkie egzaminy do końca roku. Pierwsze podejście w marcu i już mniej więcej wyklarowało mi się, które przedmioty pójdą na „dzień dobry”. Choć taktykę trzeba dobrze przemyśleć i u mnie koncepcja kilka razy się zmieniała, to chyba w końcu wybrałem ostateczną i jej będę się trzymał. Zatem marzec to wizyta w ULC-u (Urzędzie Lotnictwa Cywilnego) celem zaliczenia następujących przedmiotów (nazwy angielskie, bo egzaminy są w tym języku):
– Meteorology,
– Radio Navigation,
– Human Performance & Limitations,
– Flight Planning & Monitoring,
– Mass & Balance.
Cel nr 2 to
ROZPOCZĘCIE KURSU IR (INSTRUMENT RATING)
To planuję w drugiej połowie roku, jak już większość egzaminów teoretycznych ATPL będę miał za sobą. Do rozpoczęcia kursu trzeba wykazać się liczbą 50 godzin jako PIC (Pilot in Command), czyli dowódca statku powietrznego. Wniosek jest taki, że muszę wylatać jeszcze przynajmniej 26 godzin, abym mógł rozpocząć ten kurs.
Czym w ogóle jest IR i na co pozwala? Po ukończeniu takiego kursu można latać wg przepisów IFR, a nie tylko VFR. W dużym uproszczeniu, pozwala to pilotowi na loty w warunkach ograniczonej widzialności, czyli np. w chmurach. Oczywiście, nie można sobie latać w środku burzy (nawet dla dużych samolotów chmury burzowe są niebezpieczne i przeważnie omija się je w bezpiecznej odległości) ani w super-gęstej mgle. I trzeba do tego dołożyć samolot, który będzie certyfikowany i odpowiednio oprzyrządowany do takich lotów. Więcej napiszę w odpowiednim czasie, jak już będę bliżej szkolenia.
Cel nr 3:
POLATAĆ POZA GRANICAMI KRAJU
Aby to zrobić, są dwie ścieżki. Możemy zdać egzamin na lotniczy angielski, wypożyczyć samolot w Polsce i polecieć gdzieś zagranicę. Możemy także wypożyczyć samolot zagranicą, najpewniej właściciel będzie chciał najpierw zweryfikować nasze umiejętności. Lub możemy bez posiadania uprawnień językowych wypożyczyć samolot poza granicami Polski i latać z instruktorem, który odpowiednie uprawnienia posiada. Niby powietrze i u nas i w Czechach czy w Hiszpanii jest takie samo, ale jednak obce miejsca i obcy język niesie za sobą nieco wyzwań, którym postaram się sprostać w 2020 🙂
Cel nr 4:
LOTNICZY ANGIELSKI
Wiąże się z punktem trzecim i choć, jak pisałem, można bez niego się obejść na tym etapie, to prędzej czy później (chcąc pracować w liniach lotniczych) będzie to wymagany punkt w CV kandydata. Dlatego jak nieco zmniejszy mi się obciążenie związane z egzaminami ATPL, pomyślę również o zdaniu angielskiego.
Cel nr 5:
LATAĆ W NOWE MIEJSCA
Chciałbym odwiedzić jako pilot przynajmniej 10 lotnisk/lądowisk, na których jeszcze nie lądowałem. Do tej pory mam na swoim koncie 13 destynacji, a w tym roku chciałbym dołożyć kolejną dziesiątkę. W tym przynajmniej 2-3 zagraniczne. Nowe miejsca to zawsze większe doświadczenie, stąd choćby moja mikołajkowa wycieczka do Grudziądza. Takich wycieczek w nowe rejony na pewno w tym roku nie zabraknie. Szkoląc się w Modlinie, siłą rzeczy, latałem głównie w środkowej i północnej Polsce. Chciałbym teraz wychylić nos nieco bardziej na południe 🙂
Cele drugoplanowe, niekoniecznie priorytetowe:
– spróbować lotniczej akrobacji – przyglądając się tematowi troszkę bliżej, bardzo polubiłem czeskie samoloty, Zliny. Piękny dźwięk silnika, spore możliwości i przede wszystkim lepsze zrozumienie zachowania samolotu w bądź co bądź niecodziennych sytuacjach to tylko najważniejsze zalety akrobacji lotniczej. Jeśli błędnik nie będzie mocno wariował, to nie skończy się tylko na jednej próbie 😉
– spróbować sił w zawodach nawigacyjnych – jako że mam nieco doświadczenia w nawigacji pieszej i z mapą nigdy nie miałem większych problemów, chętnie sprawdzę jak wygląda rywalizacja w nawigacji lotniczej. Ile to już razy pisałem, że nowe doświadczenia są niezwykle cenne? 😉
A jakie są Twoje plany na ten rok? Zapraszam do komentowania 🙂
2 thoughts on “Plany na 2020”