blog Chmurki eu – Jak zostać pilotem samolotu?

Przelot 300 NM

Jednym z warunków koniecznych do uzyskania licencji zawodowej (CPL) jest przelot 300 NM, tzw. „trzysetka”. To lot nawigacyjny na odległość minimum 300 mil morskich i wykonanie dwóch lądowań z pełnym zatrzymaniem na „obcych” lotniskach.

Z racji tego, że niebawem planuję rozpocząć kurs CPL, to prędzej czy później musiałem zrobić swoją trzysetkę. Miało to miejsce przedostatniego dnia października 2021.

I trzeba przyznać, że jak na koniec tego miesiąca, wszystko odbyło się przy świetnej pogodzie. A przy okazji udało się połączyć przyjemne z pożytecznym.

Pasażerka wyjątkowa

Od kiedy uzyskałem licencję PPL i tym samym zyskałem możliwość latania w dowolnym miejscu samolotem jednosilnikowym, zawsze chciałem przeżyć ten moment. To znaczy, zabrać na pokład swoją mamę.

Nareszcie się udało! Byłem z tego powodu niezwykle zadowolony. W końcu Mama zobaczyła i poczuła na własnej skórze o czym opowiada jej syn 🙂

przelot 300 nm
W końcu nadarzyła się okazja zabrać Mamę na pokład 🙂 fot. chmurki.eu

A dlaczego pisałem o połączeniu przyjemnego z pożytecznym? Ponieważ akurat tego dnia Mama musiała dostać się z Warszawy do Częstochowy. Wybór pierwszego odcinka był przez to naturalny: lecimy z Modlina do Rudnik (EPRU).

Lot przebiegał w przyjemnej atmosferze i w spokojnym powietrzu. Początkowo zamglenie nie pozwalało cieszyć się widokami, ale już na południe od Łodzi było znacznie lepiej.

przelot 300 nm
Góra Kamieńsk i Kopalnia Bełchatów w jesiennych barwach; fot. chmurki.eu

Ledwie minęliśmy Górę Kamieńsk, a już trzeba było szykować się do lądowania w podczęstochowskich Rudnikach. Zanim zdążyłem wytłumaczyć Mamie gdzie wypatrywać paska asfaltu, na którym przyziemimy, już byliśmy na prostej do lądowania.

Chwilę później lądowaliśmy na betonowym pasie 26. Po lądowaniu kołowanie pod stację paliw, tankowanie i krótka wizyta w lotniskowej kawiarence. Mama przekazana w dobre ręce (pozdrowienia dla Brata i Szwagra 🙂 ), a ja ładuję się do zatankowanego samolotu i startuję w dalszą drogę.

Cessna zatankowana i gotowa do dalszej drogi; fot. chmurki.eu

Od jednej Mamy do drugiej 🙂

Kolejnym punktem podróży nie było lotnisko. Był to dom rodzinny mojej Żony, a jednocześnie dom, w którym mieszka Teściowa 🙂 Postanowiłem, że pomacham jej skrzydełkami i zobaczę jak domek wygląda z góry.

Mstów, Warta i Zalew Tasarki; fot. chmurki.eu

Po drodze mijam urokliwy Mstów i opuszczam Jurę, by po kilkudziesięciu minutach zawitać na Ponidzie.

Ponidzie. Widok na zalew w Pińczowie, stadion Nidy Pińczów i trawiaste lądowisko; fot. chmurki.eu

Przelatuję nad trawiastym lądowiskiem w Pińczowie, następnie podziwiam panoramę uzdrowiska w Busku-Zdroju. Z oddali wzrok przykuwa nowopowstała tężnia.

Buska tężnia przykuwa wzrok już z daleka; fot. chmurki.eu

Z Buska skierowałem się w stronę pobliskiej miejscowości, gdzie zrobiłem dwie orbitki i ruszyłem dalej w stronę Kielc. Zgodnie z planem, należało teraz wylądować w Masłowie (EPKA).

Prosta do lądowania w Masłowie; fot. chmurki.eu

Pierwszy raz byłem na kieleckim lotnisku i muszę przyznać, że jest pięknie położone. W dodatku super prezentowało się w popołudniowym słońcu i w otoczeniu świętokrzyskich wzgórz.

Bohaterka dnia podczas krótkiego postoju w Masłowie; fot. chmurki.eu

Powrót „do siebie”

Po krótkim postoju na toaletę wracam do samolotu i ruszam dalej. Mijam podkieleckie wzniesienia i wlatuję na Mazowsze. Mijam Grójec, podziwiam z góry tor samochodowy w Słomczynie i kieruję się w stronę Góry Kalwarii.

przelot 300 nm
Ponownie na Mazowszu, ponownie robi się płasko; fot. chmurki.eu

Im bliżej Wisły, tym pogoda znów coraz gorsza, choć cały czas z gatunku tych dobrych 🙂 Jedynie widoczność nieco się pogarsza, a dodając do tego niskie położenie słońca, patrząc w lewo mało co widać.

przelot 300 nm
Lecąc nad Warszawą i spoglądając w stronę słońca nie było widać zbyt wiele; fot. chmurki.eu

Na szczęście, nie muszę lecieć pod słońce, więc nie mogę narzekać. Kilkanaście minut wzdłuż Warszawy mija szybko. Standardowo przelatuję nad Stadionem Narodowym i podziwiam Stare Miasto po drugiej stronie brzegu.

Następnych kilka chwil i już punkt Juliett w Jabłonnie, a potem już kontakt z 123,930. Czyli z modlińską wieżą. Dostaję zgodę na wlot w przestrzeń kontrolowaną, ustawiam się w kolejce do lądowania w kręgu nadlotniskowym i przyziemiam na dobrze znanym kawałku asfaltu. Kołowanie pod hangar i w końcu można rozprostować kości!

przelot 300 nm
Twierdza Modlin. To znaczy, że lotnisko już bliziutko; fot. chmurki.eu

Podsumowanie

Wystartowałem z Modlina o 11:18. Ponownie wylądowałem o 17:01, prawie sześć godzin później. Z tego, samego lotu (czasu blokowego) wyszło 4:48.

Zobaczyłem kawał Polski, na szczęście pogoda była dość stabilna. Było też dość sentymentalnie i rodzinnie 🙂

Jednym dużym minusem, przynajmniej w moim odczuciu, jest papierologia. Nie istnieje żaden obowiązkowy protokół związany z „trzysetką’. Po prostu musimy być w stanie udowodnić, że taki lot odbyliśmy. Wystarczy do tego odpowiedni wpis w logbooku.

Dlatego oprócz samego latania trzeba zapisywać godziny uruchomienia silnika, startu, lądowania, końca kołowania, itd. Razy trzy oczywiście, bo przelot 300 NM składał się z trzech odcinków.

Trzeba też zorganizować sobie tankowanie na obcym lotnisku (chyba że mamy większe zbiorniki paliwa). Niby nic trudnego, wystarczy jeden telefon. Ale w naszym kraju miejsc gdzie można zatankować Avgas wcale nie ma tak wiele. Z tego względu, żeby ułożyć sobie jakąś sensowną trasę w obliczu wydzielonych stref, wcale nie jest super-łatwo.

Trzeba jednak powiedzieć, że był to bardzo przyjemny lotniczy dzień. Spełniłem jeden z formalnych wymogów do uzyskania licencji CPL, polatałem z Mamą, Teściowej pomachałem skrzydełkami, odwiedziłem nowe lotnisko.

Do logbooka wpisałem prawie 5-godzinny lot. Czego chcieć więcej? 😉

przelot 300 nm
Gdzieś w Świętokrzyskiem; fot. chmurki.eu

4 thoughts on “Przelot 300 NM

  1. Jak wyglada logistyka tankowania na obcym lotnisku? Wykonujemy telefon czy jest taka możliwość, okej. A co dalej? Czy osoba na radiu na tym lotnisku jest poinformowana o tankowaniu, czy może dodatkowo zgłaszasz przy podejściu? Jak i kiedy uiszcza się opłatę? I jak wyglada porozumienie z ośrodkiem/osoba wynajmująca samolot, gdy właśnie tankuje się dodatkowo i to nie w „domu”?
    Pozdrawiam i dzięki z góry za info 🙂

    1. Cześć Olu,
      Tak jak mówisz, na początku (najlepiej zanim zaplanujesz lot) telefon i dostajesz wszystkie info. W zależności od lotniska, procedury mogą się nieznacznie różnić. Ale na radiu nic nie zgłaszasz, po prostu kołujesz pod stację paliw, tam szukasz obsługi (lub już na Ciebie ktoś czeka) i tyle. Opłata po tankowaniu. A porozumienie z osobą wynajmującą samolot, to trzeba dopytać tego, od kogo wynajmujesz. U mnie wygląda to tak, że dopłacam tylko za różnicę w cenie paliwa, tzn. „u siebie” mam taniej, na obcych lotniskach jest droższe paliwo, więc płacę normalnie za godzinę lotu „u siebie” i rozliczamy nadwyżkę. No i kwestia akcyzy lub jej braku. W dokumentach samolotu może się znaleźć dokument zwalniający z akcyzy, wtedy płacisz kwotę bez akcyzy, na podstawie tego „papieru”. Generalnie, najprościej to dowiedzieć się od właściciela lub ośrodka szkolenia.
      Udanych lotów życzę i również pozdrawiam 🙂

      1. Dzięki wielkie! Pytanie może niezbyt trudne, ale jestem ledwo co po PPL i trochę mnie przytłacza jeszcze to środowisko lotnicze, zasady (te pisane i te nie;)) wiec lubię pytać o najmniejsze szczegóły, żeby za bardzo się nie wygłupić. Poza tym chciałam jeszcze powiedzieć, ze doceniam Twojego bloga i czas który na niego poświęcasz! Bardzo rzetelny i pełny wartościowych informacji 🙂 Jeszcze raz dzięki i powodzenia z kolejnymi szkoleniami!

        1. Super! Gratuluję PPLki 🙂 Najgorzej jak ktoś się wstydzi zapytać albo udaje że wszystko wie. Według mnie nie ma głupich lub niepotrzebnych pytań i sam takie często zadawałem i zadaję nadal 🙂 Więc jeśli Ty masz jakieś wątpliwości, możesz śmiało pytać tutaj czy dzwonić, a postaram się pomóc 🙂
          Dzięki za dobre słowa o blogu, polecam się na przyszłość, na pewno będzie tego więcej. I polecam też zapisanie się na newsletter, tam trochę więcej informacji, a zupełnie nic nie kosztuje 🙂
          Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *