Jak szukać pracy w liniach lotniczych?

Pierwsza odpowiedź: jak tylko się da. Wykorzystując wszelkie możliwe kanały, postarać się znaleźć tę wymarzoną. A jeśli nie ma wymarzonej? Moim zdaniem, brać co popadnie, zyskiwać większe doświadczenie i czekać na lepszą sytuację na rynku. I wykorzystać ten czas na doskonalenie swojej wiedzy i umiejętności.

A jaka jest sytuacja na rynku?

Wydaje się, że tak naprawdę wciąż niepewna. To co zasłyszane lub przeczytane należy następnie przepuścić przez własny filtr zwany rozsądkiem. Branża przez dwa lata mocno ucierpiała.

Teraz następuje odbudowa, ale nikt nie ma pewności co przyniesie nam sezon zimowy 2022/2023. Dlatego niby mówi się o zatrudnianiu, o niedoborze załóg i personelu naziemnego. Niby, bo rekrutacje odbywają się, o ile w ogóle, raczej w spokojnym tempie.

Z europejskich linii lotniczych, które prowadzą rekrutacje i rzeczywiście zatrudniają świeżo wyszkolonych kadetów, na czoło wysuwają się dwaj rywale: Ryanair oraz Wizzair, a także brytyjski Jet2.com. Są też mniejsi gracze (Eurowings, Smartwings), ale nie do końca się orientuję jak przebiegają tam procesy rekrutacji kandydatów.

Moja strategia

Jak już napisałem we wstępie, nie zamierzam wybrzydzać. Gdyby zechciała mnie zatrudnić linia lotnicza z bazą w Kiszyniowie albo na Grenlandii? Super, docenię mołdawskie wino lub umiarkowanie ciepłe grenlandzkie lato.

Oczywiście, mam swoje priorytety i faworytów, u których chciałbym stawiać swoje pierwsze poważne lotnicze kroki. Jednak taka sympatia nie zawsze działa w dwie strony, mam tego świadomość.

Dlatego dość często przeglądam ogłoszenia na portalach branżowych, takich jak latestpilotjobs.com czy pilotcareercentre.com. Do tego dokładam ogłoszenia z polskiego podwórka, bo czasem coś pojawia się na dlapilota.pl w dziale (nie zgadniesz!) ogłoszeń 🙂

Do poszukiwania informacji o danej firmie, włącznie z siatką wynagrodzeń, liczebnością floty, systemem tworzenia grafików, itd., korzystam z pilotjobsnetwork.com Informacje tam zawarte mogą być czasem nieaktualne, warto zwracać uwagę na datowanie danych informacji.

Jeśli spełniam minimalne wymagania zawarte w danym ogłoszeniu, aplikuję. Jeśli nie spełniam któregoś kryterium, nie wysyłam CV.

Uważam, że bez sensu jest zostać odrzuconym na samym starcie podczas weryfikacji dokumentów. Być może za jakiś czas usuną dane wymagania lub będę w stanie je wypełnić, wtedy zaaplikuję.

Jak aplikować?

Czasy wysyłania CV pocztą czy poprzez e-mail w znakomitej większości przypadków już minęły. Nie możemy więc liczyć, że przygotujemy jedno piękne CV i używając opcji „wyślij do wielu” roześlemy 100 maili jednocześnie do wszystkich na rynku.

Najczęściej musimy utworzyć konto w dedykowanym serwisie i krok po kroku uzupełnić swoje dane. Następnie uzupełnić to załącznikami. Nic skomplikowanego, po prostu krok po kroczku wypełniamy kolejne dane.

Warto jednak przyłożyć się do tego, aby dane były spójne i zgadzały się:

1. Ze stanem faktycznym.
2. Z innymi dokumentami.

To znaczy, żeby nie było sytuacji, że w CV mamy wpisane 238 godzin jako PIC, a podczas wypełniania danych w serwisie do rekrutacji wpiszemy 283 godziny.

Będąc już w temacie CV – postaraj się, żeby było dobrze zaprojektowane, schludne i pozbawione merytorycznych błędów oraz literówek. Możliwe, że drobna literówka przejdzie niezauważenie, ale pamiętaj, że CV to Twoja wizytówka. Zadbaj o nie najlepiej jak potrafisz.

A jeśli nie potrafisz, zapłać komuś, kto zrobi to dobrze. Lub wykup dostęp do serwisu, który pomoże Ci stworzyć profesjonalnie wyglądający dokument.

Jestem też zdania, żeby nie wysyłać niepotrzebnych dokumentów. To znaczy, jeśli ktoś nie wymaga od nas, np. świadectwa radiooperatora, to mu tego nie wysyłamy.

Zwracamy natomiast uwagę na specyficzne wymagania. Niektóre linie będą chciały zobaczyć tylko ostatnią stronę logbooka. Inne pierwszą i ostatnią. Jeszcze inne, wszystkie strony. Warto zadbać o to, żeby na pewno dostarczyć dokładnie tego, czego potencjalny pracodawca oczekuje.

Ile czekamy na odpowiedź?

Jak mawia klasyk: to zależy 😉 Najszybszą odpowiedź dostałem z Ryanaira. I w zasadzie kompletny proces rekrutacji zakończyłem w momencie, kiedy z innych firm nawet nie otrzymałem zaproszenia na jakąkolwiek rozmowę.

Mijają właśnie trzy miesiące od kiedy składałem dokumenty w większości firm. I poza wspomnianym RYR, jest jeszcze tylko jeden przewoźnik, od którego wiem czego mogę się spodziewać. To znaczy, znam datę rozpoczęcia rekrutacji.

Jak widzisz, jest to proces specyficzny i trwa dość długo w porównaniu z klasycznymi rekrutacjami. A w przypadku powodzenia, nie mając type ratingu (uprawnienia na dany typ samolotu), musimy jeszcze doliczyć przynajmniej kilka miesięcy zanim będziemy pełnoprawnym członkiem załogi i tym samym będziemy zarabiać.

Odpowiedź na tytułowe pytanie

Jak szukać pracy w liniach lotniczych? Wytrwale.

Nie zniechęcać się ewentualnymi porażkami. Nie liczyć, że złożymy jedno CV i będą na nas czekać z otwartymi rękoma. Prawdopodobnie tak nie będzie.

Bywają w lotnictwie czasy tzw. „ssania”, kiedy łatwiej jest o zatrudnienie. Teraz jednak czasy są dość wymagające. I tak jest duuużo lepiej niż rok czy dwa lata temu.

Cierpliwość, jak zawsze w lotnictwie, powinna się prędzej czy później opłacić. Oby prędzej, czego sobie i Tobie życzę 😉

A jeżeli się nie udaje, warto zastanowić się nad tzw. planem B. Żeby nie było tak, że wydamy 200k złotych na szkolenie, a potem siedzimy przez 3 lata na tyłku i czekamy aż ktoś łaskawie do nas zadzwoni.

Warto tak ułożyć swoje losy, żeby z lotnictwa całkowicie nie wypaść, a wręcz przeciwnie. Aby czas oczekiwania na oferty pracy nie był czasem spisanym na straty, a czasem na rozwój.

Wyobraźmy sobie taki przykład: zrobiłeś uprawnienia, potem pandemia, dwa lata bez latania. Idziesz na rozmowę i potencjalny pracodawca pyta jak wykorzystałeś ten czas. Zrób wszystko, żeby z czystym sumieniem dobrze odpowiedzieć na to pytanie.

 

I dodam jeszcze tylko, że zawarte tutaj wskazówki nie są do końca sprawdzone, wszak moje sukcesy i doświadczenia w temacie wciąż są bardzo niewielkie 🙂