Jest takie stare przysłowie: „Z … to jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina”. Zamiast trzech kropek wstaw dowolne zajęcie. Czy tak jest również z lataniem? Postanowiłem sprawdzić w pewien piękny marcowy poranek.
Miałem oczywiście na uwadze, że jest jedna zasadnicza różnica między jazdą na rowerze a lataniem. Upadek z wysokości siodełka może być mniej opłakany w skutkach niż upadek z wysokości przelotowej. Jak mawia inne porzekadło, bardzo mądre zresztą: „start jest tylko opcją, ale wylądować zawsze musisz”.
Nie latałem od października ubiegłego roku. To spora przerwa, szczególnie dla osoby, która nie jest (jeszcze :D) asem lotnictwa.
Dlatego stwierdziłem, że po zimowym letargu nie mogę stawiać sobie zbyt ambitnych wyzwań. Parę kręgów (czytaj: kółek dookoła lotniska) w zupełności wystarczy.
Wykonałem łącznie 6 startów i udało się zaliczyć tyle samo lądowań. Niezłych lądowań, rzekłbym nawet, że bardzo dobrych 🙂 Oczywiście, sprzyjała temu piękna pogoda i niemal bezwietrzne warunki.
Niemniej, było niezmiernie miło z powrotem znaleźć się w kokpicie małej Cessny. Myślę, że to akurat można porównać z rowerem: latanie i kolarstwo dają sporo wolności i sporo swobody.
Trzeba oczywiście uważać – nie jeździć / nie latać zbyt szybko, uważać na ruch, itd., ale obie te aktywności dają ogromną satysfakcję. Piszę nieco ogólnie, ładując w tekst sporo banałów, ale tak właśnie jest.
Chcę też ostrzec, że jeśli jesteś (albo byłeś lub będziesz) w podobnej sytuacji (długa przerwa od latania) i nie czujesz się na siłach, żeby samodzielnie polatać, bo trochę rdzy się na Twoich dłoniach początkującego pilota odłożyło, to nie zgrywaj bohatera. Poproś instruktora, aby usiadł na prawym fotelu, zróbcie razem kilka kręgów i dalej możesz działać sam.
W przypadku gdy czujesz, że instruktor nie będzie potrzebny, to przynajmniej porządnie zwizualizuj sobie wszystkie czynności, które wykonasz jako pilot po zajęciu miejsca za sterami. Przećwicz „na sucho” komunikację, przejrzyj sobie checklisty, przypomnij kolejne czynności.
Nie zaszkodzi zrobić to nawet kilkukrotnie. Dopiero jak jesteś pewien, że niczego nie spieprzysz, to wsiadaj do samolotu. Nie ma sensu zgrywać chojraka, takich jest już całkiem sporo… na cmentarzach również.
Żeby jednak nie było zbyt poważnie, to wrzucam kilka foteczek z niespełna godzinnego lotu. I raz jeszcze wspomnę: super było zobaczyć Modlin i okolicę z góry. Idzie wiosna, kończę egzaminy, więc widoków powinno być coraz więcej 😉